wtorek

wczoraj powrót, wstawanie o nieludzkiej porze, w smolocie siedzę obok Mai Komorowskiej. Gdybym był sam, pewnie bym zasnął, ale ona niezwykle intesywna , serdeczna, szczera, bardzo męcząca, ale nie mozna mieć o to do niej żalu. Bo jest w tym też prawdziwa bliskość.  Jeszcze przed odlotem złapał mnie telonem Kuba Wyganowski, kochany powiedział, że wyjedzie po mnie na lostnisko, ma dla mnie zdjęcia swojego ojca do „Domu pisarzy…” Samolot ląduje, mały Bomardier, tak siedzę, że widzę jak koło dramatycznie styka się pasem startowym. Kuba odwozi mnie do domu.

Dzisiaj z Krzysiem w Czarnej Owcy, ustalamy szczegóły techniczne i które zdjęcia wejdą do książki. Przy okazji wybieramy okładkę do mojej powieści „Opiłki i okruszki”. Potem u Krzysztofa oglądamy fotografie, jest niestety grupa źle zeskanownych, są  za mało gęste. Muszę powalczyć i uzyskać lepszę kopie, więc znowu zwaracanie głowy. Jest też ból głowy z prawami autorskimi.

PODYSKUTUJ: