wtorek

Po przebudzeniu, jak zwykle ciągnę za sobą swoje istnienie, jak wielką gumę do żucia.

Tenis z Łukaszem. Rozmawiamy o sytuacji politycznej, jak o sennym koszmarze.

Wzrusza mnie, że wróciliśmy do siebie na korcie, w końcu tenisowe spotkania wyznaczały nam rytm życia przez..ile lat? Bodaj 37…z przerwą czteroletnią na mój Sztokholm. Bywało, że graliśmy niemal codziennie, grałem z nim nawet w stanie wojennym, gdy się ukrywałem.
Isztvan Szintaj, Węgier mieszkający w Finlandii, mój znajomy, który okazał się być agentem, donosił na mnie, że jestem gejem, a partnerów znajduję sobie na korach tenisowych.

PODYSKUTUJ: