sobota

tyle wielkich nieszczęść wokół, że jak się ma małe, to powinno się być szczęśliwym. Od U.wiem, że Ludwik Stomma w Paryżu umiera na raka, zdążył jeszcze w „Przeglądzie” brutalnie mnie zaatakować, U. uważa, że był półprzytomny po lekach. Nie gniewam się na niego i mi smutno.

Napięcia w domu, i jakby dzięki nim na wzburzonej fali poprawiam wiersze, i ożywiam kilka zdawało się martwych.Ten był martwy a teraz zdaje się żyć:

Balkon

Ojciec zawsze stał na balkonie
I patrzył jak idę ulicą
Odwracałem się i machałem mu ręką
Na pożegnanie
Stał tak długo aż osiwiał
I zmienił się w białego gołębia

Pusty balkon zawisł nad przepaścią

A ja już osiwiałem
Idę i zamiatam
Białym skrzydłem ulicę

Sam z dziećmi, na rowerach do Ferrio na pizze. Cieszę się ich radością. Potem zakupy, produkty na marokańskie danie, robione w Tażynie, w którym się specjalizuję, szczerze mówiąc, oprócz tego potrafię zrobić tylko jajecznicę, ale to danie, zawsze trochę inne, zawsze zachwyca gości i wyrabia mi opinie znakomitego kucharza.

PODYSKUTUJ: