Piątek

uroczyste zdjęcie szwów… nie łatwo było mi dojechać do przychodni. Ewa na pilatesie, zamówiłem taksówkę nie przyjechała. Duże nerwy bo bałem się, ze przepadnie mi zabieg, nie było jednak problemu. Bardzo lubię wyciąganie szwów. Jakbym był baleronem, który uwalania się z więzów.

w domu fatalne samopoczucie, mimo wiosny za oknem depresyjny stan, i mdło mi, nadal zupełny brak apetytu, i ciągle bieganie do toalety… Chodzę coraz lepiej, a funkcjonuję gorzej…

Okłada „Epoki wymierania” przesłana mi przez Wojtka Ornata, właściciela Austerii . Piękna. Mój pomysł by była na niej skamienielina. Wybrałem trylobita. Mam wielką słabość do trylobitów.

Korekta „Alfabetu polifonicznego”, łapię trochę zaskakujących błędów, Ewa mi pomaga, ona ma czujne oczko.
Przesłuchanie prezesa przez komisję Pegasusa. Prezes jak ironicznie uśmiechnięta skała, członkowie komisji słabi lub beznadziejni. Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka nie radzi sobie. Byłaby wystarczająca, gdyby to była sprawa kradzieży roweru.

Tomek Łubieński nie żyje. Od lat był już tylko głową, reszta ciała w strasznym stanie, Znosił to heroicznie, niedawno jakimś cudem napisał autobiografię. Całkiem niezłą. Znaliśmy się kilkadziesiąt lat. Utalentowany eseista, żywy umysł. Wiele z nim wspomnień. Byliśmy nawet kiedyś razem na nartach. Był moim sąsiadem, gdy mieszkałem na Rakowieckiej. Było w nim coś zabawnego, też w wyglądzie, nawet jego wady, skąpstwo, chronicznie zazdrosny, zdawały się jakoś sympatyczne. Cenna łatwość mówienia szczerze i autoironicznie o sobie. Rozmawiałem z nim przez telefon kilka miesięcy temu. Udręczony przez własne ciało, ale cały zwrócony w stronę życia, życia za wszelką cenę.

PODYSKUTUJ: