piątek

umiarkowany ból duszy i senność przez część dnia. Na rower z Franiem, robimy wyścigi, wyprzedza mnie, to znak czasu, trochę mi jednak z tym dziwnie. A może miałem źle ustawioną przerzutkę? Takie pocieszanie się. Z Antosiem w ping ponga, raz wygrywam, raz przegrywam.

Napisałem tylko kilka zdań, a i one nic nie warte.

Do hinduskiej restauracji, kupuje obiad na dwa dni. Pytam właściciel Hindusa jak sobie daje radę, mówi, że jest ciężko, miasto nie chce mu obniżyć czynszu, mówi, że pewnie zamknie knajpę. Szkoda, bo jedzenie świetne.

PODYSKUTUJ: