piątek

Biurko 3

cały dzień przy biurku….poprzez wydawnictwo proszą mnie o portret mojego warsztatu pracy czyli biurka….. to miejsce wielu radości ale też tortury….

Szambiarz Pan Krzysio…przerażony tym co się w Polsce dzieje. Trzeba będzie wyjść na ulicę jak w stanie wojennym, a wychodziłem – mówi. Postawimy ich przed Trybunałem Stanu- dodaje…Przyjeżdża Tomek, robotnik , bezrobotny. porządkuje ogród. On też poruszony..to potrwa dwa lata, nie więcej mówi. I dodaje – całe szczęście, że mi się zepsuł telewizor, to się tak nie denerwuję.
Poruszeni nasi sąsiedzi, Krzyś , robotnik kolega z celi sprzed lat też mi śle pełne gniewu wiadomości…Nie znam nikogo kto akceptuje to co się dzieje i nie chcę znać.

Z Tomkiem szykuję książki do dodania setki ich, wiele pudeł, szkoda czasami, tyle wspaniałych tytułów. Umawiam się z szefową pobliskiego domu kultury, że przyśle kierowcę i wóz, ona też poruszona tym co się dzieje. Czuję się trochę jak w stanie wojennym…ale wtedy ukrywałem się i krążyłem po Warszawie przez rok, nie do wiary. Kochałem wtedy Polskę i Polaków…byli wspaniali, ujawniło się co najlepsze w naszej tradycji.

Odkładanie książek do pudeł, na dłoniach kurz, jak srebrna krew. Wielki smutek z tym oddawaniem książek, to jakby koniec jakieś cywilizacji. Wiele książek z biblioteki mojego ojca, więc też jest w tym smak nielojalności wobec niego. Zdrady niemal.

Problemy z komputerem, z wchodzeniem w e mail i w blog, co mi urasta to wymiaru jakiegoś nieszczęścia. Pomaga mi mój syn Daniel, ach ten mój antytalent techniczny, ileż ja miałem i mam z tego powodu przykrości. To też rodzi poczucie zagrożenia.

Ciągle odkrywam swoich dawnych znajomych w nowej władzy, wszystko to ludzie czegoś dziwni, nawiedzeni, czasami szaleni, albo nędzni cynicy. Groza.

A SMSie do M. która pyta jak się czuję?
Odp. Gdzieś w środku…na ziemi niczyjej, z bijącymi co jakiś czas źródłami niepokoju.

Za dużo jestem z komputerem, za mało z moimi dziećmi. I co z tego, że mam usprawiedliwienie od lekarza.

Antoś czyta Franiowi książkę, potem idzie do swojego łóżka, a Franio biegnie by go pocałować na dobranoc…trudno o bardziej sielskie i anielskie obrazki. A ja czuję dyskomfort duszy i wewnętrzne drżenie.

Antoś i Franio w lozku

oto oni w naszym łóżku kiedyś małżeńskim….

 

 

 

PODYSKUTUJ: