niedziela

Wpada Andrzej Bieńkowski, zabiera swój obraz do domu, będzie go nasycał kolorem, bo zbladł, jedziemy za nim swoim samochodem. W pięknym mieszkaniu Andrzeja na Szucha, (w tym domu mieszkali kiedyś komunistyczni dygnitarze, w tym ojciec Andrzeja Władysław, potem dysydent), oglądamy jego nowe obrazy. I nie bez trudu wybieramy oboje jeden do naszego domu, w zastępstwie „krokodyla” . Być może zostanie u nas na zawsze. Bardzo mi się podobają nowe obrazy Andrzeja.

Obraz już wisi, w miejsce Krosnego, Piotr poszedł do sieni przy schodach. Dobra zamiana. Obraz Andrzeja to kolorowi wiejscy muzykanci fruwający po niebie i kościół. Piękny obraz w stylu tych ludowych.

Strumień niepokoju szemrze we mnie jak strumyk.

PODYSKUTUJ: