niedziela

spacer w słońcu, las, nawet tu spotyka się czerwone strzały, ten symbol przyjął się i będzie się mnożył. I jak zawsze intrygują mnie w tym lesie znaki, z czasu, gdy nie było tu lasu, wgłębienia po okopach z drugiej wojny światowej. Od kiedy wiem jak kształtował się tu front, mniej mnie dziwi ich kierunek z południa na północ. Dzieciom szybko się nudzi spacer, Franek tylko przez chwile ożywiony bo zobaczył Huskiego na spacerze, a zakochany w tej rasie. O ileż jednak na takim spacerze mniej się dzieje niż w grze na smartfonie.

W sobotę dzwoni Kurylak, że w drugim programie będą czytać mój Dom pisarzy w czasach zarazy.” Przez tydzień, zawsze o 11. Józek jest mało wiarygodny, wiec mu nie wierzę. Nikt nie pytał mnie o zgodę, nie poinformował, że będzie takie czytanie. Sprawdzam w internecie, jednak tak, czytać ma Lubaszenko, od poniedziałku, fragmenty ksiązki, po dziesięć minut. No i co? Mam się awanturować, nawet nie wiem z kim mógłbym się skontaktować. Jakoś mimo wszystko jestem zadowolony, że to będzie czytane. Wielu słuchaczy odpadło od tego programu, ale wielu jednak słucha.

Mam coś, jakby zaczątek nowej powieści, niepewne to, ale od razu lepszy nastrój. Bardzo mi źle bez „większego” pisania, to co robię na co dzień, to odrabianie lekcji.

PODYSKUTUJ: