poniedziałek

Olaf Lubaszenko dobrze czyta mój „Dom pisarzy w czasach zarazy” . To z konieczności jest wybór, który w przypadku takiej książki, zawsze będzie wydawał się niewystarczający.

W Gazecie czytam pożegnania znanych, którzy odeszli. Jak zawsze jest kilka osób, których poznałem w różnych etapach swego życia. Ludwik Flaszen, przyjaciel mojego ojca, współpracownik Jerzego Grotowskiego. Bywał u nas na Iwickiej. Pamiętam jego pytanie do mnie i mojej ówczesnej narzeczoną, czy ładnie się kochamy, zadane w drzwiach gdy wychodził. Tyle zapomniałem a to pytanie pamiętam. Odszedł ksiądz Dembowski, przejeżdżał do nas do Białołęki, ksiądz od internowanych, zwykle zjawiał się z Mają Komorowską, wyciągał z fałd sutanny listy od rodzin. Odszedł Henio Wujec, jego znalem od wielu lat i mam wiele wspomnień. Pszoniaka poznałem rok temu, w Szczecinie. Jedliśmy razem serdeczną kolację w indyjskiej restauracji.

i

PODYSKUTUJ: