niedziela

W Polsce burze i deszcze, tu na razie pięknie, błyszczy w słońcu jezioro. Zaraz na łódkę.

Łódka stara i ledwie żywa, z trudem nas wiozła i miała ochotę nabrać wody, ale to była tylko sugestia, a może złudzenie. Następnym jednak razem nie będziemy się ładować we czwórkę, z moja wagą lepiej nie ryzykować.
Potem pływanie już bez łódki, woda chłodna, ale znośna.

W tych ostatnich tomach życia Maraiego, najbardziej interesujące są opisy starzenia się i starości. Czytałem do drugiej w nocy, nie mogąc spać. Ten drewniany dom żyje, oddycha. Nawet bezsenność w nim przyjemna. Marai pisze:
Zawsze istnieli starzy ludzie.Ale nigdy nie było tłumu starców. A teraz jest. To straszne zjawisko narosło w krótkim czasie, w ciągu ostatnich czterdziestu pięćdziesięciu lat. W przeszłości szanowano starych ludzi – oczywiście jeśli na to zasługiwali. Tłumu starców nikt nie szanuje, jesteśmy ciężarem i kłopotem. Młodzi patrzą na nas z niechęcią. Tępienie starców nie jest rzeczą niemożliwą, pewnego dnia społeczeństwo zacznie się bronić przed starymi ludźmi, tak, jak się broni przed epidemiami, przed szarańczą.

W Sejnach po raz pierwszy realizuję receptę elektroniczną, dostałem numer leku, uzupełniam o swój pesel.I jest!
W prowincjonalnym miasteczku, pełnym Dudy, taka nowoczesność.

Uczucie, że poza widzialną i rozumową rzeczwyistością, coś jeszcze jest, nie wiadomo co. To bardzo niepokojące.
Ale najsmutniejsze by było, gdyby tego czegoś nie było.

PODYSKUTUJ: