wtorek

przeraźliwy okrzyk – obiad, obiad…szuranie i tupot przeznaczonych do karmienia. A ja nie mam nic apetytu i czuje sie beznadziejnie.To moze byc reakcja na nowy lek, a tez na „elektryczny ” zabieg wczoraj….Coraz mniej mam sil i nadziei. Za oknami plonie wiosna, i ćwierka i śpiewa, a to wszystko nie dla mnie, a przeciwko mnie.

Rok temu umarla moja mama..

Dzisiaj marze by nie istnieć. Pułapka tego szpitala, ciasnego pokoiku, mojej glowy..nie moge czytac, pisze z trudem…Rozpacz, gdy mysle o dzieciach i ze nie moge im zapewnic przyszlosci…

Pod wieczor obcegi puszczja…ale slow nadal mi brakuje….

PODYSKUTUJ: