wtorek

senny dzień, nie wychodziłem domu, prawie nic nie napisałem trochę listów, mila korespondencja z Agnieszką Holland, jest we Francji, dostała w końcu mój „Dom pisarzy w czasach zarazy” i czyta, odnajdując podobne klimaty ze swojego dzieciństwa.

Felieton do „Przeglądu” już gotowy, jutro wysyłam, trochę bajdurzę w nim, nie miałem pomysłu o czym pisać.

Rozmowa z Agnieszką Żuławską Umedą, nie wiedziałem, że miała covid, złapała od niej cała rodzina, też syn Tomoho,z wielką nadwagą, więc był zagrożony, Agnieszka z kolei z astmą, leżeli w jednym szpitalu, potem przewieźli ich na Stadion Narodowy. Agnieszka twierdzi, że było tam luksusowo.

PODYSKUTUJ: