wtorek

Jakieś małe porażki, które zabierają mi pewność siebie, która i tak zawsze stoi na ruchomych piaskach.

W kawiarni Czytelnika, dużo osób przy zestawionych stolikach. Siadam przy osobnym z pisarką Anią Bolecką i Włodkiem Zawadzkim. Włodek profesor fizyki i artysta, myśli i mówi moimi myślami o sytuacji. Najgorsze w tym co się teraz dzieje jest rozniecenie polskiego antysemityzmu, z iskier buchnął ogień. Biedna Ania zdaje się tego za bardzo nie rozumieć. Skupia się na tym, że w Izraelu nas nienawidzą. Byłem tyle razy w tym kraju i nie zauważyłem. Ona nie rozumie, nie tylko ona, że każdy antysemityzm jest szczególny, gdyż sięga do komór gazowych.

Z tekstu, który jutro wysyłam do Przeglądu: Nie podoba mi się też argument, że o wiele więcej Polaków wydawało Żydów niż ich ukrywało. Jest slaby, gdyż ukrywać było piekielnie trudno i groziło to śmiercią, a wydać było piekielnie łatwo i czasami przyjemnie, bo z zyskiem. Zaczynają się jakieś koszmarne i gorszące licytacje i targi. Jak to ważyć, jak mierzyć. W tym przekupnym zgiełku nikną z oczu ofiary. Do mnie zawsze przemawia obraz miliona zamordowanych dzieci. Z tym sobie poradzić nie mogę, bo mam małe dzieci, pal licho dorosłych. Annę Frank w Amsterdamie, przecież wydal jakiś Holender. (Polecam dziennik tej dziewczynki, jest niesamowity) Kaczyński twierdzi, że to walka o godność. Polacy najedzą się teraz godności i nareszcie będą chodzić godnie nabzdyczeni po scenie Europy, ciągnąc za sobą opinię antysemitów. Dlaczego należy mówić o tym co ciemnie w narodowej biografii? Dał tu odpowiedź Stefan Żeromski: „Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości.”

A co do Przeglądu…. w Czytelniku udałem się do toalety, jest obok portierni. Ktoś mnie uprzedził. Portier niespodzianie wita się ze mną i uroczyście otwiera mi kluczem drzwi do służbowej toalety obok. Kiedy wychodzę, pokazuje mi Przegląd z moim felietonem, który właśnie czyta. Zawsze ceniłem zbiegi okoliczności.

PODYSKUTUJ: