środa

w nocy byłem w panice, że śpiąc wpadnę do jamy. Nie mogłem długo zasnąć, czytałem Dzienniki ojca, takie są mi bliskie, jak nigdy.

Rano mało przytomny, ale jest nieźle   ..

Telefon od nieznajomego, okazuje się, ze to młody człowiek, któremu kiedyś wysyłałem książki. Siostrzeniec mojej znajomej. Za przemyt narkotyków skazany na wiele lat więzienia w Turcji. Pytam, czy go puścili – nie mówi – dzwoni  z więzienia w Armenii. Czemu w Armenii? Nie pytałem. Dzwonił by mi podziękować.

Cały dzień w domu. Ale czuję się nieźle i celebruję każdą chwilę. Wyprowadzam na prostą dwa felietony do Przeglądu i do Zwierciadła.

Antoś jedzie jutro do Częstochowy. Ze szkołą. Tak, do Matki Boskiej. Jestem coraz bardziej niezadowolony że dałem się namówić i wkręciliśmy go w religię. To jest magia, tak,  dobrze., że przez to przeszedłem w dzieciństwie, ale wtedy kościół był prześladowany. Teraz triumfuje.  Poraża liczba koszmarnych księży, głupota biskupów. I że Polska staje się państwem wyznaniowym.

Kiedy widziałem się z Wojtkiem Fibakiem, przechodziłem obok mosiężnego księdza Twardowskiego siedzącego na ławce. I stanęły mi w oczach wspomnienia, gdy dzieckiem siadywałem z nim żywym w pobliskim ogrodzie kościoła Wizytek. Pomnik Twardowskiego recytuje też wiersze głosem księdza. To już za wiele, to robi makabryczne wrażenie

PODYSKUTUJ: