sobota

budzę się znowu przerośnięty przez życie, ale prysznic zmywa to poczucie. W nocy czytałem dziennik Maraia, bardzo dobry, ale kiedyś wydawał mi się lepszy. Trochę za mało tam mięsa życia. A jednak cieszę się, że to będzie pięć tomów.

Dzik z kilkoma małymi, które już podrosły, na wyciągnięcie ręki, tuż obok za siatką, niesamowite, jak w ogrodzie zoologicznym. Przybiegł z tą wiadomością Franio cały płonąc z emocji.

Znajduję w domu kartkę, na której kilka miesięcy temu napisałem dużymi literami, flamastrem: „sam odebrałem sobie życie”, podpis. Napisałem by sprawa była jasna. Patrzę na tę kartkę, jakby napisał to ktoś inny. IApisałem to ja, czyli ktoś inny. Dziwne.

Grzmi. Miła mi burza. Ale jest słońce. I nagle….potężny grzmot jak wystrzał armatni, gdzieś tuż obok. Z jasnego nieba. Ani kropli deszczu.

Myślałem, ze dzisiaj jest niedziela. Moje roztargnienie podarowało mi jeden dzień.

Czytam w nekrologach w wieku 69 lat zmarł profesor Michael Mieczysław Szporer, wykładowca nauk politycznych i dziennikarstwa University of Maryland.

Mówiliśmy na niego Mietek, tak się przedstawiał. Dopiero teraz dowiaduje się jak był wybitny. Dzwonił do mnie czasami, chciał się spotykać, unikałem tego, było w nim coś udręczającego rozmówcę, są tacy ludzie, wysysający energię, wiercący dziurę w brzuchu i w głowie. Ze zdumieniem teraz czytam jak wielkie miał zasługi,w ilu niezwykłych miejscach w Stanach pracował.

Jest coś przerażającego w tym, że w każdej niemal rubryce , nekrologi, spotykam kogoś , kogo znałem.

Z Antosiem i Franiem do Ferio, Franio w środku na hulajnodze, my na rowerach. Pyszne lody w Grycanie.

W dzienniki Maraia w końcu „mięso”, bo wojna, oblężenie Budapesztu, i od razu dziennik staje się świetny. Brakiem jest, że prawie nic nie pisze o żonie, która występuje jako L. Jakby nic nie było między nimi. Ja też nic nie piszę o żonie, ale mój dziennik jest publiczny…i byle jaki.

Niechętnie odkładam ten dziennik Maraia, bo jak z pokoju muszę wyjść z czyjegoś życia i wejść w swoje.

Antoś mnie prosi abym się do niego przytulił, gdy zasypia. Zanurzam nos w futrze jego włosów. Już coraz mniej pachnie dzieckiem.

 

PODYSKUTUJ: