sobota

Jadę z Ewą na film Wesele Wojciecha Smarzowskiego. Za oknem szarobury czyściec, a dobrowolnie skazuję się na polskie piekło. Film wstrząsający. Popękany, nie zawsze udany artystycznie, wklejone weń klisze wszystkich filmów tego zdolnego reżysera, ale film sięga do mrocznego jądra polskości. W czarnym worku jest wszystko: antysemityzm, holocaust, wredność kościoła, LGBT, imigranci, polskie cwaniactwo, pijaństwo, okrutne zarzynanie świń. Jak może być dobry naród, który tak okrutnie traktuje świnie? Gruba przesada. Ale to trafia w splot słoneczny. Sala w Kinotece była pełna, coraz więcej ważył nad nią Pałac Kultury, wszyscy po projekcji przybici gwoździami do foteli. Że Polacy nie zasłużyli na taki film. To czemu w necie pod recenzjami Wesela, tysiące antysemickich, chamskich wpisów. To wszystko jest aktualne niestety. A PiS obnażył polski mrok i na nim żeruje. Ale dopóki takie filmy mogą powstawać, a ludzie ogląda je w kinach, jesteśmy wolnym krajem. Jest o co walczyć.

 

PODYSKUTUJ: