sobota

Marcyś przywieziony do chłopców.

Dzwonię do Łukasza, gratuluję mu wystawy. Kędzierzawa, z którą wczoraj na wernisażu rozmawiałem,( w jej mieszkaniu w stanie wojennym był mój autorski wieczór, Krysia Janda czytała moje wiersze „wojenne”,) to okazuje się Iza Sikora, tak zmieniona, nigdy bym jej nie poznał. Okazuje się, że zagorzała pisówka. Rozmawiam o tym z Łukaszem, jak się mówi o kimś miłym ale ciężko chorym.

Iwonka i Paweł przyjeżdżają po synka. Paweł po operacji, ogolony na łyso, z podbitymi oczami, a i tak wygląda nieźle. I jak to on, pogodny i dzielny. Wywiercono mu dwie dziurki w czaszce, by wsadzić tam stymulatory. Dopiero za jakiś czas uruchomią baterię, którą wczepili mu w ramię. Mówi, że ten hałas wiercenia był nieznośny.

PODYSKUTUJ: