poniedziałek

Izrael: pięknie napisał o sytuacji Bartosz Węglarczyk „ Tak, Palestyńczycy mają prawo do swojego kraju, ale tak długo, jak długo nie uznają prawa Izraela do istnienia i jak długo będą się dawać wykorzystywać innym jako marionetki do atakowania Izraela, tego państwa nie będzie. Mało kto z ich arabskich sąsiadów tego chce, dlatego Hamas jest tak dobrze uzbrojony. Bliskowschodnie piekło trwa, ale jak zawsze ostateczną prawdą pozostaje stare powiedzenie o tym, że gdyby Arabowie dziś zlikwidowali swoje armie i swoje organizacje terrorystyczne, to na Bliskim Wschodzie zapanowałby spokój, ale gdyby swoją armię zlikwidował dziś Izrael, to Izrael przestałby tego samego dnia istnieć.”

Ciągle segreguję i czytam listy, są tam dla mnie skarby. Nie pamiętałem , że mam kilka listów od Ryszarda Kapuścińskiego. W liście od przyjaciółki Szymborskiej Teresy Walas:
„Spędziłyśmy z Wisławą parę bezsennych noc ( osobno) –ona martwiąc się Twoimi wrogami ( coś jednak musiałeś jej napisać) , ja – Twoim ciśnieniem. Ty w tym czasie zabawiałeś się na licznych przyjęciach, grałeś w tenisa, jeździłeś z niedozwoloną szybkością i uwodziłeś lekarki, podnosząc im ciśnienie. Ja chwilowo odetchnęłam, Wisława nadal drży z niepokoju. Serio zaś mówiąc: jesteś hipokrytą, wiec dlaczego miałbyś się zdumiewać, że ona Cie lubi? Lubi Cie podwójnie, bo należysz do kręgu dzieci jej pokolenia pisarskiego, i lubi Cię za Twój osobisty wdzięk, i za sposób w jaki się nią opiekowałeś w Sztokholmie. Ale powiem Ci coś więcej, co może jest już krępujące, bo właściwie nie dałeś mi prawa do wchodzenia, w rejony intymności, a rzecz dotyczy najdelikatniejszej materii: Ciebie i Twojego Ojca. Otóż kiedyś rozmawiając z Wisławą, wypowiedziałyśmy tą samą myśl: ja będąc świeżo po lekturze „Dzienników Twego Ojca, ona idąc tropem jakiejś swojej wewnętrznej rozmowy na Twój temat. Że wyszedłeś nie tylko cało ale rzecz można pięknie z opresji, którą jest bycie synem sławnego ojca uprawiając tą samą z grubsza dziedzinę sztuki. ”Już wiadomo, że Tomek nie będzie synem Jastruna, jest już kimś absolutnie odrębnym” – powiedziała Wisława z ogniem, który nie często się u niej zapala.”

No właśnie, wielka szkoda, ale chyba nie będę mógł tak się chwalić w książce, chwaląc się jakoś poniżamy innych.

Rozchwiany psychicznie dzisiaj i fizycznie dzisiaj jestem, nieco drżą mi ręce po lekach, to minie, jak organizm przyzwyczai się do zwiększonej dawki.

Za chwilę debata, chyba za wiele do niej oczekujemy, to może być martwe, zaraz się przekonamy….i ciekawe jaką podłość oni wymyślą.

PODYSKUTUJ: