notuję jeszcze na oddziale, będę wypisany w samo poludnie. Co czuje? Nie czuje wielkiej radości, ulgi. Moim domem głównym jest moja głowa, a w niej spokój, chwile, które płyną nie są agresywne, nie bolą, mogę po prostu być i czerpać przyjemność ze zwykłego istnienia. Czyli nie mam depresji.
Ten nowy pacjent, dosyc mlody , z kozia brodka, trafil tutaj bo probowal popelnic samobojstwo skaczac z mostu Poniatowskiego. Wydaje mi sie, ze to bardziej szlachetna proba, niz polykanie garsciami pastylek, co ja zrobilem. Rozmawiam z nim potem. To juz jego czwarta proba samobojcza. Jak to bywa ze skaczącymi z wysokosci, wahał się wystarczajaco dlugo i go zgarneli. Szkoda, ze nie przywieźli go wcześniej, Ciekawie byloby z nim pogadac…
jest juz Ewa i wychodze…
jakoś mi żal zostawiać tu kilka osób, jakbym ich opuszczał, zostawiał…
w domu banalnie, obiad i drzemka. Slyszę ze dzieci wróciły… Przytulania i całowanie..to ich ciałem zostawić tych chłopców? Czy dziwie się? Nie. Pamiętam skale swego cierpienia i że to było nie- do- zniesienia.
Jeszcze na oddziale, pani psycholog podejmuje probe stworzenia półkola i by pacjenci opowiadali o sobie, ci co przybyli i wychodzący, to ja. Efekt jest humorystyczny , większość biorących udział , jest tak zaburzonych, że to zupełnie nie trzyma się kupy ani sensu. Genialne sceny do komedii filmowej. Jakiś lekarz prosi mnie abym spotkał się z grupą studentów, którzy są na oddziale. Spotykam się . Są jeszcze zupełnie zieloni. Czuję się jak profesor wyższej uczelni, wobec uczniów ze szkoły podstawowej.
Dobrze mi sie mowi na tych lekach, ktore teraz biore. Bo ja już jestem taki lub owaki na lekach. Jutro rano nagranie dla Superstacji, gramy do puszki, czyli do puszczenia w środę. A o 23 TOK FM.
Antoś i Franio w łóżku…Antoś bierze się do opowiadania Franiowi bajki… Chłopcy przyjęli moją nieobecność naturalnie i całe szczęście. Zaciągam się zapachem ich główek.