poniedziałek

Julek dzwoni, jego żona Ewa miała udar, byli we Włoszech na nartach. Już lepiej, odzyskała mowę , chodzi, jest w Konstancinie. Czarna seria trwa.

Spacer po lesie, z muzyka w uszach. Muszę sobie kupić przenośny odtwarzacz MP3 i słuchać audiobookow w czasie spacerów.To będzie motywacja do chodzenia.

Wróciła Ewa i dzieci, chłopcy odzwyczaili się od szkoły i cierpią, że muszą jutro iść na lekcje. A ja nie muszę iść do szkoły, co za luksus. Ale dzieci mi żal, bo jest we mnie dawny ból.

Niezły dzień, bo napisałem kilkanaście sensownych zdań, dopisałem też dwa wersy do wiersza, który kulał, a teraz biegnie. Wielka z tego radość.

PODYSKUTUJ: