piątek

wczoraj z Ewą dzień w Krakowie. Długi spacer starym miastem a potem wzdłuż Wisły na Pogórze. Malo się ostatnio ruszam, bo jedna noga mi utyka z powodu biodra a druga z powodu „ostrogi”. Trudno o gorsze warunki do spaceru. Ale doszedłem. Fundacja Nowosielskiego Andrzeja Starmacha. On jowialny, energiczny. Wielki stróż spuścizny świetnego malarza. Dajemy mu do ekspertyzy mały obrazek. Trzydzieści bodaj lat temu dostałem go od pewnej malarki, jako rekompensata za zaliczkę , której nie chciała oddać mojej mamie, powiedziała, że to Nowosielski. (mama wymyśliła sobie, że kupię do niej mieszkanko, stąd zaliczka, to był fatalny pomysł.)
Okazuje się, ze to pierwszy obraz w katalogu wszystkich prac Nowosielskiego jakie mają. Obrazek nie jest niestety wiele wart, bo mały i cały tonie w mrokach. Dostajemy od ręki certyfikat, za darmo, bo po artystycznej znajomości. Potem kładką dla pieszych przez Wisłę na Kazimierz. Na ryneczku przy synagodze żydowska kuchnia i dobry obiad. Potem znowu spacer starym miastem. Nakładają sie wspomnienia, tu przy bramie floriańskiej spotkałem dawno temu Adama Zagajewskiego, sięgając głębiej w czas, widzę ojca jako student Uniwersytetu Jagiellońskiego spaceruje plan6ami z poetą Julinem Przybosiem. Wtedy przyjacielem a potem śmiertelnym wrogiem. Nie zważając na to, jest mój głos w książce, dopiero co wydanej przy Utę córkę Przybosia, wspomnień o ojcu, tych którzy mieli z nim styczność. „Świat wiecznie się zaczyna”. To wiersze wybrane przez wspominających i wspomnienia.

PODYSKUTUJ: