piątek

w południe u chirurga z moimi plecami, rana zdaje sie wygojona. Pan profesor mówi mi na pożegnanie, jest pan dowodem na siłę genów, myślał o moim pisaniu, ja na to, złe rzeczy też odziedziczyłem po rodzicach, niestety.

Po południu w radiu Nowy Świat z Elizą Michalik, cała godzina mówienia, oczywiście o Ukrainie. Co tu można jeszcze nowego powiedzieć. Eliza boi sie trzeciej wojny światowej, co wydaje mi się naiwne, ale może to ja jestem naiwny. Mówie jej: gwarantuje ci, że nie będzie wojny światowej, a jeśli sie pomylę, zadzwoń do mnie z reklamacją.

Na Mazowiecką na wystawę malarstwa Andrzeja Bieńkowskiego. Jest wernisarz sporo ludzi, jakoś nie widzę jednak znajomych, wino, na ścianach wiszą gobeliny, zdumienie, że Andrzej zaczął tkać. Okazuje się, że jego wystawa została odwołana, po jakieś wieliej awanturze. Szkoda, że nas nie zawiadomił. Nie mogłem sie do niego dodzwonić a szkoda, okazało sie potem, że urządził dla znajomych i przyjaciół wystawę w swoim mieszkaniu, przysięga że wysłał smsa, ale ja go na pewno nie dostałem. Trochę bylem rozgoryczony, kosztowało nas sporo wysiłku by dojechać do galerii i znaleźć miejsce parkingowe. No i jestem ciekaw jego nowych obrazów, do wielu lat nie miał wystawy, widzialem w necie jego nowe prace, bardzo odmienne od tego co malował, ja mam jego obraz sprzed niemal 40 lat, okres „egipski ” Bardzo lubię tą epokę malarstwa Andrzeja. Na wiele lat odszedł od malowania, bo pochonęło go zbieranie i badanie muzyki ludowej.

W domu znowu ta wojna…jak długo starczy nam na nią sił.

Popiół i kurz po wielkim wybuchu przysypał wszystkie kłamstwa i podłości PiSu…Ale po jakimś czasie, całkiem niedługo, wiatr odsłoni wszystko i nasza wojna domowa zacznie się od nowa…

PODYSKUTUJ: