piątek

Ewa ma jogę , więc muszę zawieść Antosia na kolejkę, wstaję przed 9, to dla mnie okrutna godzina, bo nie spałem do trzeciej, niewyspanie boli, ale  to mija i miło mi go odwieść. Potem do komputera, potem trochę śpię. Budzę się na cienkiej czerwonej linii miedzy mrokiem i światłem. Taki mam czas, pośredni.

Do Pałacu Staszica na spotkanie. Na Nowym Świecie zaczepia mnie kobieta w średnim wieku, o wymownych niebieskich oczach, mówi jak ważne były dla niej moje teksty o depresji, sama teraz w stanie pośrednim bo jesień, więc bratnia dusza. Sala Marii Cure Skłodowskiej,  z wielkich okien widok na skrzyżowanie Nowego Światu i Świętokrzyskiej, lubię oglądać znajome ulice z z nowej perspektywy.

 

PODYSKUTUJ: