piątek

Na Iwicką, kręcenie małego dokumentu o domu, byłem wcześniej bo odwoziłem Antka do szkoły. Wiec przechadzka po okolicy, ileż wspomnień, moje dzieciństwo, moja młodość, zmieniło się tu wszystko i nic. Kawa i ciasto w cistkarni obok dawnego baru, gdzie zachodzono czasami z Iwickiej na wódeczkę. Wchodzę do kościoła, gdzie przeklęczałem tyle niedziel. Szykuje się pogrzeb. Te same obrazy, nie ma tylko ambony, mikrofony zamordowały ambony, świetnie pamiętam wielką rzeźbę na tej ambonie. Chrystus odwala płytę grobową i budzi przerażonych legionistów. Znam każdy centymetr tej rzeźby, jakby została wyrzeźbiona w mojej pamięci. Wchodzę na teren szkoły nr 34, tu chodziłem do podstawówki i liceum, murek na który idąc do szkoły nieszczęśliwie wskoczyłem i zraniłem się w nogę, mam do dzisiaj dużą bliznę na goleni. Higienistka zasypała mi ranę pudrem, co potem do wściekłości doprowadziło chirurga. Na postumencie, gdzie kiedyś królowała głowa generała Świerczewskiego, teraz głowa Cervantesa. Bo szkoła nosi obecnie jego imię.
Pamiętam jak odsłaniano tego Świerczewskiego a po latach w Sztokholmie spotykam rzeźbiarza Alfreda Jesiona, emigranta 68, który który tą głowę wyrzeźbił. Dowiaduje się ode mnie, że głowę ścięto.
Kręcimy na podwórku, jakże odmienione, trzepak zmalał, wiele roślin i kwiatów, a kiedyś było stepowo, jest nawet stół ogrodowy. Potem w dawnym naszym mieszkaniu, więc u pana Rafała, ( właśnie przechodzę z nim na ty, jest w wieku mojego syna ) w jak dobre ręce poszło nasze mieszkanie, jak pięknie odmienione. Potem do sąsiadów visa vi. Małgosia i Andrzej Titkow, kupili mieszkanie od wdowy po Sewerynie Pollaku, kiedyś bliscy mi, nadal bliscy co okazuje się po chwili rozmowy. On reżyser filmów dokumentalnych, do lat nie robi filmów i żyje w otchłani niespełnienia i niedocenienia. Jak on dramatycznie potrzebuje pochwały, pieszczoty.

Andrzej Wolski, francuski reżyser polskiego pochodzenia, przesyła swój film dokumentalny, jeszcze nie zmontowany do końca…gdzie pandemia i twarze i głosy kilkunastu osób, znani Francuzi i polskie głosy, Zanussi Agnieszka Holland, i Franio i Antoś, mówią o tajemnicy istnienia, o sensie życia. Ja też coś mówię. Na moich chłopcach nie zrobiło większego wrażenie, że są we francuskim filmie, że w takim dobrym towarzystwie wypowiadają się na filozoficzne tematy. Są rozpuszczeni…to za małe słowo.

PODYSKUTUJ: