piątek

dobra noc, sen z Szymborską, niezwykle plastyczny i żywy. Przytulałem się chyba nawet do Wisławy, jak zawsze serdecznej i miłej. Kawa z widokiem na jezioro w dole, pola przetkane makami. W tym domku ciągle okrywam nowe niezwykłe szczegóły, każdy fragment tu przemyślany, zwykle ręcznie robiony przez dawnego właściciela. To było małżeństwo malarzy, nazywali się Zielińscy. Dowiem się więcej jak do Jeziorek za dwa dni przyjedzie para naszych przyjaciół, Kinga i Łukasz O tym domu i właścicielach pisała w Zwierciadłe Kinga. Były też fotografie.
Wczoraj, gdy dom nam prezentowała nam obecna właścicielka, mieszka w Białymstoku, kiedy powiedziałem jej o tym, uśmiechnęła się. „Właśnie dlatego kupiłam ten dom, po tym tekście zamarzyłem sobie by taki domek mieć i nagle gdy odeszli właściciele, przypadkiem dowiedziałam się, że jest do kupienia.” Już potem uzmysławiam sobie, że kupiła ten dom dzięki mnie. To ja wprowadziłem Kingę do Zwierciadła, zaczęła tm pisać swoje teksty, dotyczące malarstwa, estetyki.Przypadek nami rządzi. Kupiła go też dzięki Iwonce. Gdy odszedłem z Twojego Stylu, to Iwona z własnej inicjatywy zadzwoniła do redakcji Zwierciadła proponując by mnie przyjęto tam do pracy. Nigdy w życiu sam bym nie zadzwonił. Dzięki komu poznałem Iwonkę, żonę mego przyjaciela Pawła, dzięki czemu on ją poznał? I tak po ogniwach łańcucha przypadków można iść w nieskończoność. Warto to wiedzieć, nie wolno o tym za wiele myśleć, bo łatwo można popaść w obłęd.

Łukasz przesłał mi to zdjęcie SMSem. Jest sprzed kilkunastu lat, widać właścicieli, ona fantazyjnie ubrana, to byli kolorowi ludzie.

Zwiedzamy okolice, układa mi się mapa otoczenia. W pobliskich Gibach szczęśliwie znajdujemy warsztacik samochodowy, obluzowała nam się osłona podwozia. Zrobione od ręki. Koszt 20 złotych. W Maćkowej Rudzie, pięć km od nas, najbliższy sklepik. Niewiele w nim, ale jest ładnie i czysto, sprzedaje młoda Ukrainka z tatuażykiem na ramieniu.

Na zabudowaniach plakaty wyborcze, najwięcej Dudy niestety. Zdarza się Kosiniak Kamysz. Trzaskowskiego nie widać. Psuje to krajobraz bardzo tu piękny, falujący.

Pod wieczór łódką po jeziorze. Pusto, widać i słychać żurawie. Płynę jasną drogą zachodzącego słońca.

PODYSKUTUJ: