z dziećmi W Promenadzie, Potem w Dehatlonie, kupuję Franiowi drążek do podciągania się i hantle. Chce ćwiczyć. Trochę uczę go boksu, kusi mnie by kupić dwie pary bokserskich rękawic.
Wiktor Kulerski dzwoni, że umarł jego brat Marek, siedziałem z nim w jeden celi w Białołęce. Fajny człowiek. Gdy wszedłem co celi, pierwszy wyciągnął do mnie rękę- Kulerski. Spłoszyłem się, bo podobny do barta a Wiktor działał wtedy aktywnie w podziemiu. Wszyscy w śmiech- to brat , tylko brat. W celi sami robotnicy, i Marek, lekarz pediatra. Widywaliśmy się potem, pracował w szpitalu na Litewskiej, więc bywałem czasami u niego na oddziale z dzieckiem. Kiedyś gdy Daniel miał zapalanie ucha przyjechaliśmy w nocy do szpitala, nie było wtedy telefonów komórkowych. Marek miał nocny dyżur. Zaskoczony wpadł w panikę pewien, że przyjechałem nagle w jakiejś konspiracyjnej sprawie.