niedziela

dużo w ogrodzie, kontemplowanie kwiatów i drzew. Z Franiem przez las po gazetę. Mama zabroniła hotdoga, którego mu obiecałem. Proponuję, że zrobimy to w tajemnicy przed mamą, nie daje się skorumpować. Będzie z niego uczciwy i prawy człowiek, wiec może mieć ciężko w życiu.

Mam żal z powodu tego hotdoga do żony. Jego szkodliwość wydaje mi się minimalna, a radość dla Frania z jego konsumpcji na stacji benzynowej lub w Żabce, ogromna. Taki radosny rozbłysk w zimnym mroku kosmosu.

Już wczoraj skończyłem „Fajerwerki nad otuliną” Łukasza Nicpana. Napisałem mu, ja nie łatwy do komplementów, że największą wadą tej książki, jest to że się kończy. Obok wielu innych zalet, ma też tą, że pisarza zachęca do pisania, inspiruje, a są wielkie książki, które do pisania zniechęcają.

Poprawiam swoją powieść, tymczasowy tytuł „Arytmia i wirus” , składa się z dwóch części pod takimi tytułami. „Arytmia ” już mi zastygła ” „Wirus” jeszcze miękki jak lawa, jeszcze ruchomy. Łatwo poddaje się uzupełnieniom i poprawkom. Czekam na opinie moich czytelników, nie krytycy, nie pisarze. I posłałem wydawcy do lektury. Jemu najmniej ufam, bo zbyt mi życzliwy, jak to przyjaciel. A jednak czekam z niepokojem , jak na wynik egzaminu na studia.

PODYSKUTUJ: