jeszcze niedziela

dzień w domu, zaszyty w sobie, bez gorączki, ale z fatalnym samopoczuciem, pewnie grypa. Sam się dziwię, że można tak długo siedzieć przed ekranem i tak mało napisać. Jednym okiem patrzę na Olimpiadę, drugim okiem podczytuję Nałkowską, a też redaguję „Splot słoneczny”. Opowiadania leżą na stołach sekcyjnych.

Dureń, premier Morawiecki, znowu narozrabiał, to nie tylko brak wiedzy i empatii, ale też niekompetencja doskonała. A lud nic z tego nie rozumie i gniewa się, że naszych biją.

Dzieci wróciły od cioci. Taka ulga jak ich nie ma, tak słodko jak są.

Ewa wypełnia moje druki dla IPNu. Wszystko co pachnie urzędem napełnia mnie wielką trwogą. Odziedziczyłem ten lęk po ojcu. Syndrom K. z „Procesu”Kafki. Potrzebne mi zaświadczenie, że nie byłem agentem SB. A ofiarą reżimu.

PODYSKUTUJ: