czwartek

wiersz z ostatniej chwili

Oczy

Moje dłonie
Jak stare rękawiczki
Na twarzy maska
Pod nią już tylko czaszka
Ale moje oczy
Uparcie są młode
Jak studnie
Z których można czerpać
Niebiesko zieloną wodę

——————————————

Dzien mi przeciekł między palacami i prawie nic na nich nie zostało.

W wielki deszcz szedlem przez miasto z dużym parasolem. Używam parasola tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Gdy jechalem widną do redakcji spotkalem fantazyjnie ubranego faceta, ktory przedstawił sie jako moj wielbiciel i fotograf. Mowi, ze chcialby zrobic mi serie zdjec portretowych. (ostatnio fotografowal Urbaniaka) Nie przepadam jak mnie teraz fotografuja, („na twarzy maska”) ale potrzebuje nowych zdjęć.

U fryzjera pana Stefana, spi gleboko na krzeslach swojego zakladu. Zawsze glupio kogos budzic. Narzeka, ze nie ma klientow, a jego brat dogorywa na raka watroby. Na pewno panu Stefanowi bylo lepiej we śnie.

Mój nowy tomik wierszy, nowy a wydany za rok, będzie miał pewnie tytuł „Naprzeciew siebie”, wymyślilem to tej nocy, a miał mieć „Sceny rodzinne” , ale jeszcze się zastanawiam.

We wtorek lecimy do Izraela, do Jerozolimy. Chyba się cieszę, lubię Izrael, ma w sobie coś z Polski w swojej neurastenii.

PODYSKUTUJ: