Z M. w kawiarni na Placu Unii Lubelskiej. Wielki tłok w tej kawiarni, chociaż jest 11. Tłoczne kawiarnie to jednak znak wolności, a właśnie zamordowano Trybunał Konstytucyjny. Kilka osób mówi mi dzień dobry lub kiwa głową, a ich nie znam. Ale oni mnie pewnie znają mnie z mediów. Nagle ogrania mnie poczucie własnej bezwartościowości. I że jestem oszustem, jeśli bywam rozpoznawany, na dodatek serdecznie. Na chwilę w księgarni, gdzie pusto, ale jest puszysty kot na ladzie, ilość książek, których nie napisałem, też przygnębia.
Elżbieta Wojnowska , piosenkarka, szuka wiersza na piosenkę, która opisuje nasz czas, który się podli. Znam ją z facebooka, ale wiozła mnie też na powrót do szpitala po spotkaniu autorskim w lokalu Rozgłośni Wolna Europa. Jak mogę tego nie pamiętać. A nie pamiętam. Daję jej sporo swojej poezji i rodziców. Rozmawiamy dosyć długo i serdecznie. Zaprasza nas do swojego wiejskiego domu, chociaż właściwie się nie znamy. No już się znamy.
Niemcy grali lepiej od Francuzów. Wybaczyłem im drugą wojnę światową, skoro w drugiej połowie zacząłem im kibicować.