czwartek

z upływem dnia coraz gorzej…ranki teraz sa najlepsze…spacer po parku i okolicach, cmentarzyk zolnierzy wrzesnia i cywlilny , sa tez groby znanych psychiatrow, ktorzy tu pracowali.  Znajduje wielka pusta lake, która wypelnia sie wiosna….przemierzam ja wzdluz i wszerz.

Pusto mi w duszy i niewygodnie. I wielka senność.Brak energii by czytac, czy pisać . Marna wegetacja w gromadzie ludzi w podobnej sytruacji.Z nikim jednak nie mam tu teraz jakiegos blizszego kontaktu. Facet z ktorym mieszkam, jest jakby go nie bylo. Moze tak nawet dobrze. Chetnie pogadalbym z dziewczyna, ktora jest anorektyczka, ale nie wiem jak ja zaczepic.

Rozmowa z lekarzem M. . nie jest moim lekarzem, ale wie, ze mojego dzisiaj nie ma i wie ze kiepsko ze mna, wiec daje mi slowa otuchy. Potrzebne mi teraz.

Ksiądz na korytarzu udzielający komunii świętej.

Uciekam w sen, w polsen i podpisuje zgode na jutrzejszy elekstrowstrzas. Coraz bardziej te zabiegi wydaja mi sie dolegliwe, coraz mniej mam nadzei na szybki efekt.

Zaklada mi na jutro welflon siostra, ktora lubie i chociaz nie mam do tego dobrych zyl, sprawia mi ten zabieg mala przyjemnosc.

 

 

.

 

PODYSKUTUJ: