czwartek

w liceum w Józefowie z Antosiem, on sceptyczny a nawet niechętny tej szkole, ale po spotkaniu z miłą dyrektorka zmienił zdanie, co niechętnie przyznaje. Franio był z nami i jemu szkoła bardzo się podoba. Jaka szkoda, że nas nie to nie stać by on do niej też chodził.

Wysłałem felieton do Przeglądu. Czytam teksty dzieci na doroczny konkurs literacki w Bielsku, coraz mniej wierszy przychodzi niestety na ten konkurs, a wiesze piszą dzieci zwykle lepsze niż prozę.

Utknąłem znowu z pisaniem opowiadań, może powinienem odczekać, ale boję się, że jak zejdę z tej ścieżki, to już na nią nie wejdę. To pewnie złudzenie, ale dojmujące.

Nieporozumienie z Laurą ze Sztokholmu, umawiałem się z nią na dzisiaj, ale powiedziała, że w środę jeszcze zadzwoni, nie zadzwoniła jak to Laura, więc myślałem że czwartek jest nieaktualny, a przyszła na spotkanie z Basią…obie z Basia pracowały w moim Instytucie w Sztokholmie, Basi od lat nie widziałem i cierpię teraz i głupio mi i żal.

Z dziećmi do kina, oni na film dla dzieci, a ja by zagospodarować czas na duński film „Na rauszu”. Niezły, chociaż dydaktyczny, antyalkoholowy. Film dostal oscara, co mnie jednak trochę dziwi. Wzruszają mnie te duńskie smaki i zapachy, mój pierwszy pobyt w 72 roku na zachodzie to Kopenhaga. Oszołomienie barwami i bogactwem tamtego świata.

PODYSKUTUJ: