czwartek

Piękna pogoda, sporo w ogrodzie, gramy w ping ponga, przegrywam już regularnie z Antosiem i dobrze, byłoby mi przykro z niem wygrywać. Ewa za każdym razem ostrożnie wychodzi na taras, bo boi się myszy.

Skończyłem opowiadanie i biedzę się nad nowym, żadnego pomysłu. I jak zawsze lęk, że to koniec, że mój zbiornik jest pusty, wysuszony.

Sporo czasu zabiera mi oglądanie turnieju tenisowego Roland Garos. To wszystko uciekanie od bycia sam na sam ze sobą.

Zbieram w pliku wpisy z bloga z roku 2011. I za każdym razem to zdumieniem, jak wiele, jak gęsto wtedy pisałem. I miałem o czym. Może nie tylko mój zbiornik, ja cały wyschełm

PODYSKUTUJ: