czwartek

Do sklepu kupić kołpaki do Chryslera, nigdy nie miałem manii samochodowej, a teraz nagle mi zależy by ten wóz miał antyczną klasę. Kupuję miesięcznik Odra, o dziwo jest w naszym sklepiku z gazetami, moje wiersze na dwóch stronach. Wszystkie krótkie, na jeden oddech. To jeden z nich, wiosenny i promienny..

Szczęście

Jedziemy na rowerze
Ja i mój synek
Słońce nas liże
Pomarańczowym językiem
Owady kipią w trawie
Śmieje się pies za płotem
I biegnie naszym śladem
To właśnie jest szczęście
Innego nie będzie

Franio płacze, marzy o psie Husky, ciągle o tym mówi, myśli, piszczy jak szczeniak Husky, teraz leży w łóżku i płacze, że mu nie kupimy psa na wigilię. Serce mi się kraje. Ale Husky by nas wykończył, to pewne.

Jałowy dzień, kilka słów na blogu i jedno zdanie do opowiadania,a tak to dzień zupełnie bezpłodny, bez barwy i zapachu. Ten wiersz napisałem jakiś czas temu…o Franiu

Kra

Mój mały synek
Marzy o psie
Też marzyłem
Gdy byłem mały
Teraz jestem duży
Ale szybko maleję

Rzeka odmarza
Widzę jak na krze
Płyną dwa psy
Do jednego morza
Niespełnionych nadziei

PODYSKUTUJ: