czwartek

wczoraj gdy stałem z Kubą na balkonie studia Halo Radio, widok na Plac Unii Lubelskiej i okolice. Tak bliski mi ten plac, moje dzieciństwo to Iwicka na dolnym Mokotowie, nie tak daleko, więc plac kojarzy się z moim dzieciństwem. Naprzeciw budynek straży pożarnej, świetnie pamiętam ekscytację tym pożarowym miejscem. Po lewej stronie, na przy placu, był coctail bar. Trochę dalej, już na Marszałkowskiej, brama z czarnego marmuru, tu chodziłem do dentystki pani Pollakowej. To bardzo wczesne i groźne wspomnienie mojego dzieciństwa. (miałem kiedyś jej powiedzieć, a babcia mówi, że pani jest bardzo złą dentystką ). Biały, elegancki biurowiec i centrum handlowe w miejscu Super Samu. ( z tym pierwszym sklepem samobsługowym w Polsce, mam wiele wspomnień) Pamiętam jak Stefan Kuryłowicz mówił mi, że właśnie zaprojektował ten budynek. Nie doczeka jego realizacji, zginie lecąc swoim samolotem nad Hiszpanią. ( a opowiadał mi wtedy, że latać bezpieczniej niż jeździć samochodem). Widzę kawiarnię Cafe Nero, to najnowsze wspomnienie, kawa z Wojtkiem Badowskim, synem dozorców z Iwickiej. Nie widzieliśmy się 60 lat.

Z Ewą we Flora Point, wielki sklep ogrodniczy w pobliżu naszego domu. Pełny parking, masę ludzi, nie ma mowy by trzymać dystans. Zniesienie ostrych ograniczeń i wszyscy wybiegli z domów na słońce.

Znajoma mówi mi, że na wielką skalę działa podziemie fryzjerskie. Można się było tego spodziewać, wiele kobiet ma już katastrofę na głowach.

Adam przesłał mi trzy zdjęcia, ojca z lat 40 i Czeszki z samochodem. Rewelacja, jeszcze czas by je wstawić do książki, ale na zasadzie wymiany bo książka już złamana.Artur Sandauer siedzi w swoim gabinecie na Iwickiej, rok 49, czyta, świetne zdjęcie. Czeszko na tle swojej Warszawy. Rozmawiamy o tych zdjęciach przez telefon późnym wieczorem. Adam na nocnym spacerze, nie ma prawie płuc, wiec wchodzi na spacer późno, kiedy pusto na chodnikach. Nagle słyszę, że ktoś na niego krzyczy, kobieta z domu, że zbyt głośno mówi, dochodzi do awantury, jeszcze nie ma 22 argumentuje, ta nadal krzyczy, to niech pani dzwoni na policję, i tak do słowa do słowa, pytam, czy ona z parteru, nie wiem, nie widzę jej, mówi niezwykle wzburzony. Trudno oddać komizm tej sceny, wynikły z tego, że to podsłuchane z telefonu.

PODYSKUTUJ: