czwartek

Dzień zapachów, wszystko pachnie w naszym ogrodzie, najbardziej intensywnie jednak bez. Wonie płyną też przez uchylone okno mojej pracowni. Najmocniej wieczorem.

Spotkanie w księgarni Book book, jadę samochodem i nawet znajduję bez trudu miejsce na parking. Mało ludzi. Rozpuściły mnie spotkania w małych miasteczkach. Niespodzianka, aż oczom nie wierzę, jest już „Splot słoneczny”, stoi obok tomików wierszy. A nie miałem żadnego znaku od wydawnictwa.

Spotkanie niemal rodzinne, był mój syn Daniel z wnuczką Zosią. Ola koleżanka z klasy, Kasia, która sama nazywa się moją psychofanką, Janusz Kostynowicz z pasją do poezji, zawsze obecny w moim życiu. Nie tylko z wyglądu, ze stroju, też z zachowania i myślenia, człowiek innej epoki, najbardziej mi do niego pasuje XIX wiek. Posłałem mu wcześniej tomik, mówi kilka i ciepłych słów o nim, czuję, że nie jest to tylko grzeczność. Nie miałem tego dnia łatwości mówienia, mało energii, jeden z tych moich gorszych, ale nie złych dni. Ola pokazuje mi potem swoje dwa nowe tatuaże, Ola, najkrótsze spódniczki w szkole. Za tydzień będzie spotkanie naszej klasy, pół wieku od końca szkoły.

A to „Splot słoneczny”,moje opowiadania.
splot

PODYSKUTUJ: