wczoraj dzień liter, zagrzebany byłem w literach….dzisiaj spacer z sąsiadami, z ich dziećmi i z psem, idziemy w nasz las, gdzie tak rzadko bywamy. Zawsze poruszają mnie tam ślady po wojnie, ledwie już widoczne zarysy okopów ,po której wojnie, są trzy do wyboru? Jak to miło, że mamy takich serdecznych sąsiadów.
Drukuje opowiadania i je czytam. Sześć, siedem jest naprawdę dobrych, nie mam wątpliwości, ale co z resztą? Przeglądam też wiersze, już gotowe do druku. Felieton do Przeglądu i do Zwierciadła już mają swój korpus, i nogi, jeszcze potrzebne ręce. I wygładzenie rysów „twarzy”. I co teraz, za co się brać? Za opowiadania dla dzieci na drugi tom „Antosia…”
Na Pragę z dziećmi do kina Praha, na film Paddington 2. Pamiętam stare kino Praha, bylem w nim tylko raz na jakimś filmie amerykańskim, bo operatorem był mój przyjaciel Olek Gruszczyński, film był jednak nędzny.Teraz stoi tu nowy budynek, w nim ładne i przytulne kino. Dzieci zachwycone filmem i nie dziwię im się.
Zanurzony jestem w prozie Izaaka Babla, piszę o nim felieton do Zwierciadła. Krótkie, dynamiczne zdania, tak pisać. Powiedział kiedyś: „Żadne żelazo nie wchodzi w serce z taką mrożącą siłą, jak w porę postawiona kropka.” Tak. Niezwykły krótki dziennik znaleziony po jego śmierci, ” Dziennik, rok 1920″ pisany w siodle, gdy z armią Budionnego maszeruje przed Polskę w kierunku jej serca.