piątek

Dużo pustki w duszy…na dodatek różne domowe biedy. Wczoraj Iwona i Paweł na kolacji, ich synek był z naszymi dziećmi przez cały dzień. Paweł na trzy tygodnie wyprowadza się z domu, bo zaraza a on jest w grupie ryzyka. Spora grupa ludzi lekceważy covid, nie mniejsza przasadza z lękmi. To sie jakoś nakłada na typ oosobowści, na ukrytą głęboko sferę, nie do końca uświadomionych lęków.

A wczoraj rano była katastrofa w domu, nagle przestał działać gazowy piec, więc nie grzały kaloryfery, nie było wody. Mimo, że święta, świetnie działają całodobowe usługi naprawcze. Przyjechała ukraińska brygada, nawalił przewód, łączący pompę w ogrodzie z piecem, zamontowali nam przewód zastępczy, tymaczasowy, straszne pieniadze, ale nie ma rady. Ja sie sypię, sypie sie mój samochód, w końcu dom, bo urządzenia w nim mają też już swoje lata, a są o wiele mniej trwałe niż te dawne, też dlatego, że są bardziej skomplikowane.

Do tej pory, jak źle się czułem, znajdowałem pociechę w pisaniu. Komputer jako narzędzie terapii. Teraz gdy siadam do komputera, nie czuję ulgi, a po jakimś czasie bezradnego siedzenia przed ekranem pojawia się stres.

PODYSKUTUJ: