czwartek

ze sklepu na piechotę, biodro dolega to już nie są żarty.

Kupiłem z Lidlu na prośbę żony koperek, do łososia, który miał być na obiad. Okazał się zwiędnięty i wyblakły. Straszny dramat z  tym koperkiem. I bardzo dobrze, dzięki temu, napisałem opowiadanie „Koperek” uważam, że dobre i zabawne i dzień zaczął mieć sens.

PODYSKUTUJ: