Środa

Ponad ponad dwie godziny..przegląd mojego Forda, luksusowy salon nie tak daleko od nas…Wóz młody i zdrowy więc miło go badać…Czekając w kawiarence czytam dzienniki na nasz konkurs… czasami przechadzam się po salonie wśród błyszczących i młodych ciał pojazdów..taki czas wyjęty.  więc jakby darowany . Lubię takie „czasy” … A poza tym..brak czasu pożerający wszystko… Nasza redakcyjna wigilia w „Krokodylu” na starym mieście..Zabieram Alinkę Gutek, która mieszka nie tak daleko w samochodowych miarach …Uciekam  o 19 by wpaść do Galerii Art, gdzie otwarcie wystawy  malarstwa Kasi Karpowicz …Ewa z dziećmi ma dojechać drugim wozem . Na Karowej, na słynnym ślimaku, śliskim i mrocznym  ..nagle widzę zgrabny tyłeczek mego Forda…To  jedzie moja żona z dwójka małych dzieci na pokładzie,  tak ostro!? Oczom nie wierzę.. Mój staruszek Citroen pojękuje i nie nadąża… Wpadam do galerii jak po ogień. Kasia śliczna i piękne jej obrazy… Wojtek T. otwiera  wystawę ..i mówi, że to ja odkryłem Kasię i pokazałem mu jej obrazy. To prawda..  ale to ona przede wszystkim odkryła siebie… Antoś umiera ze wstydu,  Franek obudzony popłakuje… Jezus Maria…A obrazy śnią swoje sny. Pędem na powrót do Krokodyla… Tym razem zaproszono też wieku współpracowników jest Ania Janko,  Justyna …Firma z przyległościami tak się rozrosła,że wielu twarzy nie znam,  a.Wojtka Echelbergera nie widziałem od roku … zrucamy się na siebie by pogadać.. Śpiewa dla nas Kasia Groniec szczupła jak czarny chart ..  

PODYSKUTUJ: