Sobota -Szabat

Sobota -Szabat

     Rano ulewny deszcz. Jakby wbrew tutejszej naturze . Krety muszą być zdziwione…    Żydowskie krety kopią w suchej i twardej ziemi, nie mniej wytrwale, co nasze. Tylko tu kopczyki są rude.  Syn Grzegorza jest mistrzem walk wschodnich, mieszkał dwa lata w Chinach, gdzie doskonalił umiejętności…W Chinach mawet otworzył jedną ze szkól walki… tu ma ich kilka.   Lubi zajmować się dziećmi z problemi …..i leczyć je poprzez sport.  Był oczywiście w oddziałach specjalnych,   więc specjalnie wykorzystywany a walkach. Nie chce o tym mówić. Tu w ogóle ludzie niechętnie mową o wojsku o kolejnych wojnach. Wojna ładnie wygląda tylko na filmach, –mówił mi kiedyś Amos Os – wojna, to przede wszystkim smród. A nie da się opisać smrodu. dlaeteo o niej nie piszę….    Wczoraj w Aszkelonie…. po południu pełne kawiarnie…sami faceci.,..Czemu nie ma kobiet? .Przygotowują szabat. A oni uciekli z domów,  by im nie przezkadzać i nie irytować…    Tak się tu się walczyło  o Eretz Istrael, tak się ją kocha,  tyle się o modli, mówi i śpiewa o Eretz Irzel …czyli o cudem odzyskanej, wydartej i obronionej Ziemi Izraela, a tak się ją zaśmieca. Coś okropnego .Te dziewięciopiętrowe domy są luksusowe, chociaż widać brak wyczucia detalu. A śmieci wokół bez liku … Jeśli musimy się już zawsze porównywać z innymi, to jest tu sporo gorzej niż u nas.     Piszę w małym pokoju, który jest bunkrem. Tak,  nawet w mieszkaniach w wielopiętrowych domach są pokoje- bunkry. W pobliskich  kibucach każdy dpmerk bogacił się o bunkier… Traktuje się to jaki dodatkowy pokój dany za darmo od państwa…Tu są potężne ściany, stalowe salowe drzwi i taka zasuwana  klapa na okno…Niedawno na podwórko spadały tu rakiety, jedna spadla na pobliska mała synagogę…inne trafiły na bibliotekę , na szczęście w budowie…Do takich pokoi najpierw wprowadza dzieci., ale już naw psy wiedzą, że jest to odpowiednie miejsca, kiedy świat się trzęsie w posadach…   Rano nad pobliskim morzem, wysoka fala.. plaża po sztormie pełna muszli,  ładnych kamieni, znajduję skorupy, pewnie ze starych , rozbitych amfor…zabiorę je na pamiątkę…W dali kula nowego hotelu, , dalej dymi biało, w ciemne dzisiaj chmury komin elektrociepłowni, w który uparcie od lat próbują taić z Gazy rakietami. Podobna mają już bardziej celne. Z kolei Izrael nauczył się ostatnio je przechwytywać i niszczyć…I tak trwa zabawa w życie i w śmierć.  Na plaży łapie nas ulewny deszcz. Kto by się spodziewał, że właśnie tutaj mogę tak zmoknąć……   W pokoju bunkrze, w któlrym piszę…na pólkach dużo książek….widzę zloto- czerwone grzbiety " Dzieł zebranych " Mickiiewcza, wyblakle  jak u mnie w domu…a obok dziela zebrane Sienkiewicza   Po południu znowu słońce ..idę nad morze ..wszędzie te słowiańskie twarze i język, który śpiewa… A obok tłumy Etiopczyków, tabuny czarnych dzieci grają w piłkę i wołają w niepojętym,  afrykańskim języku… tu bloki gdzie mieszkają nowi przybysze z Etiopii..  Najmniej słychać język hebrajski… Sądzi się ze 30 % przybyszy z Rosji to rdzenni Rosjanie, ale ci nie „rdzenni” też przegryzieni ruskością, co poznaję na pierwszy rzut oka. Oni nawet inaczej się ruszają, jakby bardziej kanciasto…    Nina i Grzegorz są najbardziej serdecznymi i gościnnymi ludźmi jakich w życiu spotkałem…Wspomnienia ze szkoły…Grzegorz przynosi fotografie…migawki z pzreszłości …losy ludzke..  kto by to wymyślił..

PODYSKUTUJ: