Na święta dzwoniłem z życzeniami do Kasi M. Jej mąż zmarł rok temu. Nieświadomie zadzwoniłem na telefon zmarłego, odebrał jego synek, dostał telefon po ojcu. Wstrząsające wrażenie. Nie potrafię z listy telefonów usuwać zmarłych. Jakbym ich unicestwiał ponownie.
piszę felietony, czyli lekcje odrabiam, to mi idzie, ale nie zdaje mi się to twórcze, to jak codzienne czyszczenie zębów. Coś skubię dla dzieci, bez powodzenia, próbuję więc nową powieść, o nocy wprowadzania stanu wojennego, przed laty coś takiego napisałem, nie bardzo się to wyszło, tekst zagubiłem. Ryzykowane to teraz powtarzać. Trudność też w tym, że ta moja osobista i prawdziwa „noc”, była taka mocna i wyrazista. I już z niej korzystałem, to tu, to tam.