Niedziela zapewne burzliwa

Niedziela zapewne burzliwa

      Antoś jeszcze śpi , więc błogi spokój, tylko  gdzieś „pogadywania” Franka.  Ileż ten Antoś wprowadza mętu i zamętu w nasze życie, ale też ile słodyczy.  Rrzut oka na TVN… już gromadzą się nasi pełni miłości i dobroci katolicy na Krakowskim, widzę transparent.” Od Platformy. TVN    ….(.itd.)…. chroń na Panie. „    O 12 w południe z minutami, w drugim programie radia mam pierwsze gadanie, potem o 13. 30 w Superstacji….. Tam chyba  z Magdą Środą… Czemu godzę się na te audycje…Jeśli z próżności , to tylko takiej, ze pamiętam czas,  kiedy okrutnie się jąkałem, wiec to jakiś triumf nad swą słabością…Po za tym złości mnie tyle głupoty w Polsce, a złość słabnie kiedy mogę o tym publicznie mówić  i pisać. I każdy taki program to jednak jakieś wyzwanie. Czasami to potrzebne, choćby jako masaż mózgu. I w końcu..  co najbardziej ryzykowne , przekonanie, że mam coś do powiedzenia, co nie takie głupie…      Bezsens śmierci…i jak zawsze próba nadania temu niepojętemu zdarzaniu jakiegoś sensu. Jakże często rodziny zmarłych na jakąś nieuleczalna chorobę, szukają np. winy lekarza.. że czegoś niedopatrzył…. Winny zdejmuje ze śmierci jakąś cześć absurdu.  Uderza, że rodziny osób które zdawały mi się paranoiczne, też zdają się być paranoiczne.   Rodziny ofiar,  których w mediach nie ma, gdyż nie są dla mediów atrakcyjne… Ale są też osoby , które nie chcą mówić publicznie, gdyż uważają, że ból po stracie bliskich, to ich najbardziej prywatna z w prywatnych spraw. Pomódlcie sie za nich, wy .którzy wierzycie….. i ktorzy uważacie ze modliwta ma sens terapuetyczny…   Żałoby i smutku nie da się już dzisiaj oddzielić od komercji ,i na ile są one atrakcyjne jako produkty do sprzedania..       W drugim programie radia z Michałem Komarem…Co tu można nowego powiedzieć. W niczym się nie różnimy…no może tylko – ja uważam, że co się dzieje to zimna wojna domowa, on że to przesada.  Tu nawet miło się pomylić.  Ale jestem optymista…wieskzoc Polaków zachowuje zdrowy rpozsądek, a liczac wie,że ze dwa plus dwa, to jednak jest cztery.    Do domu… ciocia przyjechała podnosić nasz dom z ruiny. Potem jadę z Antosiem na urodziny Stefka.  . Antoś umiera ze wstydu jak zwykle, ale pilnie patrzy i słucha, będzie montowanie robotów. Chcę mu dać jakieś słodycze,  nie chce mówi w poważnie – nie przeszkadzaj mi. Mowie, ze na chwilkę musze wyjść, łapie mnie kurczowo za koszulę.. ale potem znowu zagapiam się…Taksówka już czeka na mnie …przysłana przez  Superestację…   W radio .jakieś odpryski wariactw pod Pałacem Namiestnikowskim.. Taksówkarz wola:  nie mogę..szaleńcy!.  Mówi: miałem do tej pory w taksówce tylko trzech pisowców. Uzgadniamy, że oni poruszają się pewnie pieszo lub konno. Tak,  na pewno konno.  I nocą.  Mówi jaka szkoda, że Jarek nie leciał tym samolotem. Jako humanuista powinienem zaprotestować, a jakoś nie mogę…   Będę tworzył dialog z Magdą Środą… Pudrowanie, to najbardziej lubię w ramach programu..no powiedzmy ciut przed ramą … Chcę się z nią przywitać z Środą , nie chce mi podąć ręki…. ma złamana prawą. To dzwine, ale właściwie nie znamy się . Tuż przed programem widzimy na ekranach wiec Prezesa w sali Kongresowej. Owacje, skandowania…emocje…zapach czasów stalinowskich i wiecu Gomulki w tej samej sali w 68 roku.  Już w studio Magda mów…i niezwykle ostre rzeczy..   polski katolicyzm jest chory, a zabiera miejsce na jakaś inną moralność, bardziej prawdziwą… taki sens mniej więcej. Jan Paweł II zaszkodził kościołowi przez swój konserwatyzm. Niestety ma chyba rację…chociaż tu trudno mieć pewność. Patriotyzm– mówię – wiarygodny najbardziej ten cichy.. bez wrzasków i połajanek, że inni nie.. A Prezes nie będzie mnie uczył patriotyzmu…    Po naszej… ma być rozmowa  prof. Zbigniew Mikołejko. Czekam na niego by go uścisnąć. Znakomity z nim wywiad w Newsweeku, tym,co jutro ustępuje miejsca nowemu. Wywiad o polskim „karnawale śmierci”.  Mokołejko  jest wyższy niż myślałem, długim włosem i myślą. Serdeczny,  mówi, że po tym tekście dostał wiele pogrózek. Że mnie czyta , zna dawen wiersze…. Biorę jego ziemski adres – poslę mu nowy tomik..    Wóz stacji wiezie mnie na powrót  na przyjęcie urodzinowe. Antoś chyba nawet nie zauwazył mojej nieobecności. Tańczy z dziećmi taniec robotów. Słodki…Tak mu ładnie mu w czerownej koszuli,  ale jemu we wszystkim ładnie.    Jakieś afery z Antosiem,  ciocia goni go, nie chce iść spać..  Już w piżamie przybiega do mnie, przytula się, biorę go w ramiona i niosę do łóżeczka . Ciocia roztrzęsiona, że to nie pedagogiczne…. Głupota potrafi zjeść do cna dobroć i z dobroci zostaje tylko sztuczna szczęka.  Mam ochotę pobyć z synkiem przez chwilę i pogadać  w łóżku – bardzo  to niepedagogiczne. Przychodzi mama, jak zawsze z Frankiem w ramionach…   z pretensją,  że rozbudzam wyobraźnię Antosia. Mówi, że przyjdzie za dziesięć minut i sprawdzi … domyślam się, czy jego wyobraźnia nadal płonie? Mówię do Antosia …”I co będzie ?” .A on macha rączką i woła – „A niech to!   „ W bajce piesek znowu usiadł na jeżu i trzeba mu przykleić plasterek.  Z siedmiu kolorów Antoś wybiera zielony plasterek .  Potem zastanawiamy się jak można mówić o kolanch – kolana…  kolanka…Mówi: ty masz kolana, bo jesteś duży, a ja kolanka, bo jestem maly , a jak będę  duży,  to będę miał kolana…”   I z tą głeboką myślą głęboko zasypia…

PODYSKUTUJ: