Sobota pracująca

Moje od rana pisanie: Antoś  wola : Franek  zburzył  mi babkę z pisku. Ewa..ze skargą : Antoś wysypał dwie torby piasku na Frania…  i tak od rana do nocy.  Na chwilę  odchodzę od komputera, błąd….   gdzie Antoś???.. podejrzanie  cicho .. patrzę , a on już majstruje przy moim   komputerze,  na  tekście  wystukał  mi cały alfabet,  prawie bez błędów , mówi :” włączyłem ci  muzykę  poważną …”   Rzeczywiście , chyba Mozart  …No i tak…Teraz siedzi przy stole obok,  pisze swoje pierwsze słowa,  z trudem ale skutecznie,  pomaga sobie wysuwają  języczek , po czym wycina napisy  nożyczkami, podniecony  – co napisane zdaje mu stworzone.   Jak mam ocalić  swoje pisanie?/// Ewa na jogę , Franio budzi się, płacze, godzinę  z nim  w męce obopólnej…Ewa wraca. Ja wykończony uciekam w sen. A kiedyś nie wiedziałem,  że sen może być ucieczką… /// Oni.. czyli  burza moje pioruny i tornado, jadą na święto  Saskiej Kępy, jeśli wyjdą z domu i załadują się do wozu, co niepewne… jaka to ulga będzie!… Względność wszystkiego – co dla jednych jest radosnym,  gwarem, dla muzyka, który komponuje   żywą udręką. Ciocia co nas nawiedza, uważa za groźny chwast wiele roślin a też  akacje,   które uwielbiam. Ziemia zaś uważa  ludzi za złowrogie  chwasty i ma  swoją globalną, świętą rację…  Dom zastyga w spokoju…czyli pojechali  /// Od razu  pisze mi się  felieton do  Zwierciadła, byle mu nie przeszkadzać…/// M. , kiedy  do niej dzwonię  – czy tylko  dlatego, że rzadko – zawsze  reaguje tak samo – „Jezus Maria, czy coś stało..!!! ” Nie, to też  ujawnia  charakter i sposób myślenia o świecie. ////      

PODYSKUTUJ: