Niedziela

Dzisiaj jestem na Targach książki., Pałac Kultury ,  na  stoisku Grupy Zwierciadło (nr C304) : GODZINA 12.00…Kusi mnie i przeraża ilość ludzi i książek. Będę podpisywał rozmowy nasze z Wojtkiem i sny…/// Książki ciągle nowe, coraz ich więcej , coraz są ładniejsze  ,  a my coraz starsi i brzydsi./// Biorę  ze sobą Antosia, jak na niego całkiem był grzeczny. Siedział  obok mnie przy stoliku i pisał coraz dłuższe słowa, nawet na osiem liter, bardzo dumny z siebie…A komuś za pozwoleniem  napisał kulfonami  swoje imię do książki, którą podpisywałem.    W windzie spotkamy Andrzeja Stasika, a ja,  jak to nie poznaję, go, ale on się wita…Mówi : przepraszam,  że ci wypiłem  całą whisky…Tak, który to był rok..chyba 95, przyprowadził go do mnie mnie na Rakowicką Rafał Grupiński, który wtedy nie wiedział, że  będzie politykiem, Andrzej już zapowiadał  się na świetnego pisarza. Prz drzwiach  windy czeka na Andrzeja żona Monika  ..Jej wydawnictwo Czarne- znakomite ! Jezus Maria, ona  mój wyrzut sumienia.. widzę, że  trochę jej  przykro na mój widok.. Nie dosyć miałem refleksu by poprosić o pokutę…Łazimy potem trochę w tłumie , ale ani ja ani Antoś  nie mamy do tego głowy. Sporo znajomych ..Stefan  Bratkowski , uparcie  młodzieńczy  podpisuje książki,  bardzo go lubię , tak serdecznie.  Iwonka króluje na stoisku „Czarnej Owieczki „. Antoś zdumiony:” nie wiedziałem, że ona ma sklepik…?” /// Już  w domu.  wyrywanie  skrawków czasu na pisanie. Nic nie pomoże . I tak wiem,  że nie zdążę.  /// Uczę Antosia jeździć na rowerze, dużo  biegania, dobry trening  przed jutrzejszym tenisem /// ”   „” Muzyka jest szklanym domemn na zboczu gdzie lecą kamienie,   toczą się kamienie.   I przetaczają się kamienie lecz każda szyba pozostaje cała.””” ……   Z wiersza Transtromera  „Alegro” . Genialna definicja  muzyki…//// Sceny z Pałacu Mówię do Stasiuka: „świetnie  wyglądasz , On na to : schudłem  10 kg…”””   Powinienem  mu zazdrościć książek , a ja tych 10 kilo…. Z Antosiem  do toalety w podziemiach.  Ja przy pisuarze,   a on w progu. Nagle słyszę potężne chrapanie  z kabiny, jakby niedźwiedź… Patrzę  na Antosia , oczy mu się zapaliły, zwietrzył przygodę . Wszystko wokół się trzęsie do chrapania. Co za wokalna skala ! … Facet co  miał właśnie zamiar siusiać  ,  obok mnie, więc tuż przy kabinie  ,   choć już rozpoczął,. to  uciekł zatrwożony  gdzieś  dalej…Pojawia  się dwóch rosłych strażników.   Poczęli walić…Otwieraj… od razu wiedzą, że „pan” to nie może tak chrapać, więc to jakiś nie pan…pewnie bezdomny. Bylem , podobnie jak Antoś, wielce ciekaw co będzie dalej, ale wstyd mi takiej malej ciekawości  i nie mogłem narażać  dziecka na sceny mrożące krew  w żyłach. Trochę szkoda. //// W Pałacu przy stoliku Szewach Weiss…w białym , długim szalu pełnym zakrętasów ..Jonatan go nie znosi.. dziwiłem się, a terasz zaczynam rozumieć.. W. zakochany w każdym swoim słowie… nawet kocha swe „żydłaczenie ” , wiec nic nie robi ty mówić „normalnie „. Może go  krzywdzę../// Zaniknął  mi niemal mięśniak na udzie,  mam go od ponad d40 lat. Wtedy bylem pewien, że  na to  umrę, że to rak.  Podobnie na łokciu,  ten  ma  rok. Takie zanikanie też niepokojące, może to początek mego zanikania na amen ..piszę to pół żartem, pół serio ..///  

PODYSKUTUJ: