Ledwie dobrnąłem z przystanku do domu. Zapach zimy i śniegu jak bywało na nartach. Walizka na kółkach – ciężka od życia Iwaszkiewicza, nowy tom jego dzienników, plus dzienniki na konkurs Z.- w mokrym śniegu zmienia się w oporne sanki. /// Wrocław powitał mnie jesiennym deszczem. Ósme piętro hotelu z panoramicznym oknem, w nim wieżowiec niemal ukończony przegląda się w gigantycznej kałuży. Surrealistyczny obraz . To zostało z placu, gdzie odprawiał mszę Jan Paweł II. /// Wiem to od E…od lat mam z nią poetycki kontakt. Poezja, konkretny zawód, czterech synów i pasja do sztuk walki, uprawia kilka. Jak można mieć tyle energii, będąc tak bardzo do środka? /// Potem o kawiarni pełnej książek…nie potrafię nie wertować książek i pragnąć niektórych Na piętrze spotkanie- Wrocławski Klub Zwierciadła…Zaskakująco wiele osób, rozłożone bodaj ostanie krzesło, w tym jeden mężczyzna, nie licząc mnie. Trochę zaniepokojony, czy jest w tym gronie na miejscu. Gałęzie moich dygresji gdzieś biegną , ale tego dnia zawsze udaje mi się wrócić do pnia. Jak nie powtarzać się , choćby wobec siebie samego, kiedy ma się tylko jedno życie. „Tylko” zamienić w „aż.” Ironia -bez niej nie ma sztuki, też sztuki spotkania. /// O tak (kom. 1) . gdyby te „życia ” w walizce nie miały skrzydeł, pociąg z moja walizką by nie dał rady ruszyć. /// Dzisiaj rano w kawiarni hotelu spotkanie z poetką Urszulą Kozioł… Ma 80 lat, „wczoraj” miała o połowę mniej, pamiętam jak siedzi w gabinecie ojca w fotelu, który stoi teraz w naszym salonie. Ten fotel miał wtedy inne obicie, ale drewniane, wyślizgane od dłoni poręcze, są takie same…Pamiętam na nich dłonie Różewicza, Herberta, Szymborskiej… setek pisarzy…/// Jej głos nie zmieniony…Wspominamy. Z naszego mieszkania na Iwickiej pamięta reprodukcję niebieskiego obrazu Cezanna…Nasze przypadkowe spotkanie w Paryżu, gdzie heroiczne dojechałem małym Fiatem z moim synkiem.. 13 letnim ? (na powrót, za polską granica, brak benzyny, kilometrowe kolejki, walka o kilka litrów ) /// Pani Urszula pewna , że 21 grudnia 2012 roku będzie koniec świata, Majowie… to , tamto. Mówię: zadzwonię do pani z gratulacjami po tej dacie./// Martwimy się o Wisławę, nie może dojść do siebie po zabiegu. Milczy, ale wiem, że odczytano jej list ode mnie i pokazano zdjęcia dzieci. Z serdeczną ironią o Różewiczu, latami przesiadywał u nich …. Przyboś tyle lat nie żyje. Wielki wróg mego ojca i wzajemna obsesja. To byłe nienawistnik, ael coraz bardziej go cenię jako poetę, eksperymentatora słowa. -Jak pani tak może lubić wiersze Jastruna -0 złościł się. O zawiściach poetów- o to wielki temat.// Piękno i dostatniość centrum Wrocławia, jego europejskość już pełną gębą – nawet w marznący deszcz. /// Mam znowu wagon bez przedziałów, takie lubię. Pierwsza klasa, wiec wszyscy pracują, lśnią otwarte komputery, inni mówią przez telefony ….w Poznaniu ktoś się przysiada, zbroi garnituru i z orężem komputera, po chwili będę sporo o nim wiedział – komórka wywleka z nas prywatność. A ja już w połowie 3 tomu dzienników Iwaszkiewicza. Fascynuje mnie.. więc nich ta podróż trwa…
Piątek wieczór
PODYSKUTUJ: