Sobota z małym śniegiem

Sobota z małym śniegiem

     Strzeliłem sobie jednak wczoraj na noc pół Stilnoxu…by lepiej spać, i uspokoić się po konflikcie wieczornym… I nie mieć snów.. mam dosyć swoich snów. Rankiem jaka ulga..  nic mi się nie śniło, znika niemożność, koszmar szukania i błądzenia..    A o co był konflikt? O taśmę klejącą…i Franka …Strach go samego zostawiać na wysokim przewijaku, choćby na chwilę…moim zdaniem nie ma szansy by spadł, ale matka czuje inaczej.. więc co chwila jestem wyrywany w pół zdania, w pół słowa i myśli, aby go na chwilę przypilnować… Zaproponowałem, by zapinać go jak pasem, taśmą klejącą… mamy super mocną i piękną srebrną…Ale to mojej żonie nie mieści się w głowie.. Taśma kojarzy jej się z paczką, nie z dzieckiem…rzeczy nie powinny zmieniać swego pierwotnego przeznaczenia. W jej wyobraźni, gdybym umył np. przez pomyłkę twarz płynem do higieny intymnej …. zmieniłaby się ..strach napisać w co… I w końcu argument, że taśma nie jest pewna… Jak przekonać, że można by się na niej pewnie powiesić… Chciałem więc pokazać – nie wieszanie – ale jak mocno taśma trzymać będzie Franka… I zaczęło się piekło ..Rządzą tu emocje nie rozum, a każda próba, eksperyment – to stres . Myślenie schematyczne stwarza złudzenie bezpieczeństwa…. Ale gra tu też swoją rolę niewyspanie –  brać to pod uwagę….    Krzysio z Toronto:. „Egipcjanie i ludzie im sprzyjający zebrali się na głównym placu w centrum, gdzie zazwyczaj odbywa się wiele ważnych spotkań i wydarzeń w naszym mieście. I świętują razem. Chciałbym aby to był dobry znak na wiek XXI, żeby ludzie zrozsądnieli, poczuli się wolniejsi i bardziej odpowiedzialni za to, co się dzieje dookoła nich. Jest tyle zagrożeń teraz, że nie da rady abyśmy szli osobno, a do tego w głupi sposób. Jestem szczęśliwy, bo znów uwierzyłem w ludzi.” To okropne, że nie ma we mnie entuzjazmu. Jest spokojne zadowolenie i wiele znaków zapytania…O ileż ładniejsza tu naiwność ..i nie stawianie pod znakami zapytania jadowych kropel….     Odebrałem wczoraj w redakcji Zwierciadła dwie książki z moim nazwiskiem „Sny które budzą”, gdzie jestem na okładce obok Wojtka Eichelbergera, napisane tą samą grubą czcionką, a powinna być mniejsza, prosiłem o to…To był mój pomysł,  ten temat…analiza snów, ale byłem tu dla Wojtka tylko lustrem ..O wiele większy mój wkład z rozmowy z Olgą Haller,  "Porozmawiajmy o seksie" a tam mnie na okładce prawie nie widać..   W restauracji Szpilka z moim synem Danielem i Lilianą, jego narzeczoną… biorę Antosia…Jedziemy potem dwoma samochodami do Konstancina…Kupili tam dom, dwór właściwie. . zbudowany w roku 1900 …W niezłym stanie, jak na dawny stan wielu konstancińskich pałacyków. Teraz część nich odzyskała dawną świetność… Wielki ogród, w nim stuletnie drzewa… i liczne zabudowania gospodarskie. Dawny właściciel remontował chyba stare samochody…..nadal zalegają ogród…W ogóle wszystko zagracone wedle polskiej tradycji… niczego nie wyrzucać, wszystko może się przydać. Czy się przydaje?   Coraz bardziej poruszają mnie domy już opuszczone przez czyjeś istnienie…blaknące ślady prób nadania swemu gniazdu jakiegoś charakteru..  jakby tak miało być zawsze.  Błogosławiona nasza niewiedza. Nie zostanie po nas nawet ślad…    Potem już niedaleko do mamy.. dom Zaiksu…Połączenie pierwotnego dzieciństwa Antosia i wtórnego mojej mamy czyni, że po kwadransie jestem wykończony. Mama od lat widząc mnie zawsze mówi – wyglądasz na bardzo zmęczonego. Koniecznie musisz więcej odpoczywać… Niby wie, ale o wiele bardziej nie wie, że mam już 60 lat. Ona nadal przed oczyma ma mnie jako nastolatka … Nic dziwnego, że w jej oczach jestem zawsze w okropnym stanie…   Wieczorem..- do teraz …Dziwne uczucie, jakbym czuł i wiedział mocniej i więcej … to zabiera sens i znaczenie …one jednak oparte na złudzeniach….. A złudzenia potrzebują niewiedzy….  

PODYSKUTUJ: