Ciepły poniedziałek

Ciepły poniedziałek

        W nocy oglądam zabawny film „ jak zabić … „… Tak , postacie literackie w głowie ich twórcy czasami równie żywe, a nawet bardziej… niż te rzeczywiste…Trochę jestem nieprzytomny, więc mylę się wprowadzając kod do alarmu…Ten w końcu łaskawie przyjmuje poprawny..  ale to pozór…Po kilkunastu minutach alarm zaczyna ryczeć… Dom podskakuje i jeżą mu się włosy….Ewa budzi się bardzo rozgoryczona. Dzwonią z firmy ochroniarskiej … jak to miło, że ktoś o człowieka się troszczy o pierwszej w nocy, a dzieci twardo śpią. Jestem więc dobrej myśli, ale moja żona nie – zawsze fatalnie reagowała na nagłe przebudzenia i zupełnie nie rozumie mej optymistycznej interpretacji nieszczęścia…          Rano budzimy się za późno, czyli znowu katastrofa..  Krzyś, nasz sąsiad, ma odwieźć Antosia i swoją Olę do przedszkola, nasz samochód ciężko chory, a teraz to chyba nie zdążymy synka oprawić… Znowu nieszczęście. A ja optymistycznie uważam, że należy to potraktować jako wyzwanie.  Jak jednak przekonać Ewę, że przyjąć wyzwanie i  wygrać lub heroicznie przegrać o wiele lepiej niż narzekać… Zdążyliśmy!    Sprawdzam szambo …zaraz się przeleje.. Potem trudem dojeżdżam do warsztatu by zostawić samochód, ciasno … ocieram się lekko o jakiś wóz..  Mama dzwoni, że boli ją bardzo pod łopatką, że nerwoból, że lekarz potrzebny …W sklepie przy kasie próbuję przez nieuwagę zabrać jakiejś kobiecie dwie bułki… Potem obładowany zakupami brnę w błocie przez las i powtarzam na głos: jest świetnie, jest świetnie… super, że to nie rak..   W domu czytam w Gazecie o wszystkich nieszczęściach świata… dłoń Kubicy ciepła. A kolega w liście pisze, że pękł mu mostek dolnej szczęki…  A mi nie pękł…i nawet nie mam żadnych mostków do pękania…..Fatalnie, nie wolno pocieszać się nieszczęściami bliźnich…     Jakaś czytelniczka pisze, że jestem szczęściarz, że mam taką ładną żonę… Staram się o tym pamiętać, a pomagam pamięci gubionej w codzienności, patrząc na jej odbicie w Waszych oczach ….Ciekawe, że od lat zbieram takie opinie, ale tylko od kobiet. Gdyż naprawdę, tylko kobiety są szczerze i głęboko wrażliwe na piękno i urodę innych kobiet….chociaż czasami bardzo je to boli…Tym bardziej to cenię…     Anais Nin, o czym nie wiedziałem, pracowała w Stanach jako terapeutka, stosowała psychoanalizę, najpierw sama analizowana…Nie miała jednak tu złudzeń, pisze: „Po raz kolejny doszłam do tego samego wniosku. Nie można pomóc innym przeżyć życia. Przez jakiś czas dają sobie radę samodzielnie, a potem zaczynają rozglądać się za następnym przywódcą, wsparciem, kulami…” Też tak myślę ….cenię pracę terapeutów i znam wielu, ale nie wierzę  w jej skuteczność….Gdzie indziej jej słowa, które mi bliskie ….„  Nie można przeżywać niezwykłych przygód w kapciach. Niezwykłość jest moim żywiołem Jestem w niej zadomowiona (..)  W zwyczajności czuję się nieswojo, paraliżuje mnie. Ze zwyczajnością nie jestem obznajomiona. ”  ……………..     Myślę ……….że zwykłość staje się niezwykła tylko dzięki temu, jak  patrzymy na świat."  I tu  nie zgadzam się z Anais… w kapaciach może trudniej uniezwyklać świat, ale to możliwe…Co zrobił przecież Marcel Proust … zamknięty w swoim pokoju obitym korkiem… kazał kwitnąć cieniom i dziewczętom…    Ola u nas… Antoś szaleje z nią – mam wrażenie, że nie biegają, a fruwają… Na moją prośbę Ola robi szpagat. – imponujące! Potem włazi mi na kolana, łasi się i przytula…śliczna i zaskakująco kobieca…jest w tym coś diabelskiego, aż poczułem, że po plecach biegnie mi dreszcz lęku …..     Brat Ewy z żoną i synkiem.. Nie ma jeszcze 30 lat , nadal dzieciak, chociaż robi już sto interesów na raz.  I jeździ tam i  z powrotem po Europie terenowym czarnym wozem …Przemyka się przez winnice Francji, i Paryż , włoskie góry, Rzym i Berlin nie widząc nic, tylko interesy…Czuję, że za chwilę roztrzaskam kajdany, którymi przykułem się do komputera ….i z nim pojadę … Zupełnie bezinteresownie, z laptopem na kolanach… nie ma więc ucieczki od kajdan, ale one w podróży …będą pięknie mi grać….    Antoś woła z łóżka, że nie chce być sam…rozumiem go, więc idę do tego łóżka. Pokazuje mi stopy – popatrz jakie mam piękne stópki „ Jak z nim teraz nie pogadać…ale słowa zapalają mu wyobraźnię…  mi też  … nakręca się …I już mama woła gniewnie z dołu…  zamiast usypiać… budzę dziecko …Następne moje przestępstwa ujawnione po północy… dziecko słabo przykryte, pali się w jego pokoju lampka…..

PODYSKUTUJ: