Piątek

Śnieg który topnieje w locie, dzieckiem martwiałem się taką szybką śmiercią płatków… Do przedszkola ….potem pociągiem do Torunia …spotkanie z Klubem Zwierciadła… Dzień w Toruniu, miasto w deszczach i w korkach, więc taksówką od razu na dworzec, a miałem przejechać przez redakcję i zabrać książki. . Wagon pierwszej klasy, ale antyczny, fotele grzeją jak rozpalony piec i ten smród PKP, oto woń mojego dzieciństwa i młodości… Odbiera mnie na dworcu Hanna L ., kieruje tu klubem Zwierciadła…na emeryturze, wygląda jakże dziarsko i młodo…pracowała kiedyś policji i w CBA ..Stary Toruń widziany z mostu , piękny w światłach..Prędki spacer…zabytkowe więzienie wtopione harmonijnie w miasto… Spotkanie w przytulnym klubie, gdzie księgarenka dla dzieci, sala zabaw i miejsce na warsztaty …wielkie lustro na przeciw sprawia mi kłopot. Tak oglądać się w całości w kwiecie mego wieku, to żadna frajda, już lepiej widzieć się kawałkach…Było podobno o wiele więcej zgłoszeń niż miejsc…To zobowiązuje , więc się staram, ale zawsze się staram. Po pierwsze : nie nudzić , też po drugie i po trzecie. I dawać słuchaczom śmiech co jakiś czas, śmiech to nie tylko zdrowie…a blask.. W pociągu tam i na powrót czytam dzienniki, aż zapominam siebie. Jak to miło czasami siebie nie pamiętać.

PODYSKUTUJ: