I po niedzieli

I po niedzieli

    Przebudzenie wśród książek… liczę… czytam teraz dziesięć tytułów na raz… to już sprawia wrażenie jakiegoś obłędu, ale jest też znakiem, że żadna z tych książek nie pochłania mnie do końca… poczytywanie, jak podgryzanie…  No właśnie, jedna z tych książek to „Oczami psa"  Alexandry Horowitz… duża i ładna książka, tyleż osobista, co naukowa… Ale najładniejsze motto: „Poza psem książka jest najlepszym  przyjacielem człowieka. Wewnątrz psa jest za ciemno na czytanie” (Przypisywane Groucho Marksowi) Ale przecież cała książka nie zgadza się z tą poetycką myślą, jest próba zapalenia światła we wnętrzu  psa, tak by można było tam czytać. Zabrakło mi też rozdziału o tym jak psy zastępują ludziom dzieci, nie mogą ich mieć, nie chcą, lub już odchowali….I jak psy upodabniają się do ludzi i na odwrót…  Najchętniej bym zagłębił się po uszy w Andrzeja Wierzbickiego „spory o polską duszę” –Z zagadnień charakterologii narodowej w historiografii polskiej XIX i XX wieku. Ale za ciężko napisana…a ja rozrywany przez za wiele niepokoi…Uderza mnie zawsze nieumiejętność przejrzystego pisania o trudnych sprawach przez polskich uczonych…Im prościej i bardziej jasno, tym mądrzej, oni zwykle uważają ,że im bardziej komplikuje się i zaciemnia,  tym mądrzej…   Antoś nieznośny…szybkość z jaką jego anioł zmienia się w  diabełka… i na odwrót…powoduje zawroty glowy…    W radiu, w drugim programie u Iwonki Smolki… tyle lat się znamy… tyle wspólnych przeżyć…ale też bywały konflikty… Iwona jest niezłą choleryczką… a ja też czasami potrafię rzucić się do gardła… Ona już weteranka radia. Wszyscy stajemy się weteranami, za chwilę będziemy kuleć, używać lasek i protez – niesamowite…   Dwugłos z młodą poetką Justyną Bagielską, też matką dwojga małych dzieci… od razu jakaś nić porozumienia. Tyle, że we mnie o zgrozo…. jakby więcej wiary, optymizmu i energii… Audycja będzie nadana 4 lutego (czwartek w programie drugim o 21.30)  . W czasie programu nagle zacina się komputer, na ktory reżyserka za szybą nagrywa nasz program… zawsze po ich minach wiem… czy program jest ciekawy…to niezawdone… A powtórka była korzystna – rozgrzaliśmy się. Dawne niedawne czasy… pamiętam Iwonkę, jak montowała program w kłębach brązowej taśmy, cięła, kleiła … i klęła …..   Potem,  w Zwierciadle wysyłam fax  i myślę… ..pamiętam dwadześcia lat temu….jak przyszedł do Polski fax… razem z Wielką polityczną Zmianą….jakie to było nowoczesne …a teraz fax wydaje się już archiaczny i pomału się kończy.. .Szybko to poszło.   Wiadomość ze Szwecji. ..zmarł Andrzej Uggla…Pamiętam..chlupot wioseł… rok 1990.  Płyniemy łódką po jeziorze Malaren …kołysze się krajobraz Uppsali …Wiosna rozkwita..,  nigdzie nie rozkwita tak mocno i przejmująco jak w Szwecji…   Aby się pognębić do końca… kupiłem dzisiaj Carlesa Taylora „Nowoczesne imaginacje społeczne”.    Antos z łapką.. jak kaczuszka ze zwichniętym skrzydłem.. chyba upadł na tą rączkę, ale nic mu się nie stało… On ma jednak poczucie, że się stało…Pytany co się zdarzyło?- mówi – nie powiem ci ! :I zasika wargi. Ręka wygląda jak złamana, ale kiedy się zapomni, widać, ze nic jej nie jest…Potem gdy w ciągu dnia zasypia … rękę trzyma jakby obok siebie ..Zupełny wariat. Kiedy gramy w karty, też używa tylko jednej łapki. .potem nagle kotłujemy się na dywanie, wtdy zapomina, ze stosuje strategie zwichniętego skrzydła.  Zasypia już na noc …z rączką uniesioną do góry. Do czegoś mu to potrzebne.. Mam nadzieję, że jak jutro się obudzi,  to zapomni….

PODYSKUTUJ: